Przyczyny konfliktów i chorób – czarna dziura

Często dostaję pytania skąd się biorą konflikty i jak nad nimi pracować. Nie ma jednej zasady i historii. Każdy przypadek jest inny, ma inne podłoże i nad każdym z nich należy inaczej pracować. Do zrozumienia przyczyn danego konfliktu trzeba poznać człowieka, który do nas przychodzi, zrozumieć jego wartości, intencje, styl życia, przekonania i wiele innych subtelnych informacji. Pamiętajcie, że nie ma dwóch takich samych osób. Każdy inaczej patrzy na świat i kluczem do uzdrowienia jest właśnie zrozumienie jego intencji, problemów i potrzeb, tego, z czym się zmaga na co dzień i jak wygląda jego życie. Nie jesteśmy chodzącymi maszynami, które mają problemy z oprogramowaniem, ale żyjącymi istotami, które czasami wytrącają się ze swojej natury – zdrowia fizycznego, emocjonalnego i psychicznego. Zdrowie to nasz naturalny stan i wszystkie chorobowe objawy, czy to na poziomie ciała czy uczuć i emocji, są oznaką pewnego braku świadomości o zrozumienia. Jedni do życia podchodzą jak do zabawy, lekko, z dystansem, poczuciem humoru, a drudzy sprawy codzienne traktują bardzo poważnie. Jedni i drudzy mają ku temu swoje powody, przeżyte doświadczenia i historie rodzinne.

Czy jest tu jakaś reguła?

Pomimo różnic, jakie nas dzielą, zauważyłem pewien schemat, który pojawia się dosłownie u wszystkich osób, które zmagają się z pewnymi trudnościami. I nie ma znaczenia czy jest to choroba fizyczna czy umysłowa, powracające lęki, złość, agresja, strach, fobie, problemy w związkach czy relacjach z innymi, problemy finansowe, czy po prostu ciągły stres. Wszystkie problemy u ludzi zaczynają się od konfliktu lub historii, której kiedyś nie rozumieli, nie byli w stanie sobie z nią poradzić, ponieważ świadomość z przeszłości po prostu tego nie dźwignęła. Może mieć to miejsce w życiu dorosłym, nastoletnim, dzieciństwie lub nawet w okresie prenatalnym. To już kwestia bardziej indywidualna.

Jest jednak coś, co się zawsze powtarza. Postaram się przedstawić to jak najbardziej obrazowo. Także zaczynamy 🙂

Jak powstaje konflikt, który prowadzi do choroby?

Kiedy ma miejsce konflikt, silny stres, trauma, tragiczne wydarzenie (tzw. DHS – Dirk Hamer Syndrome), wówczas następuje „przepalenie bezpieczników” i mózg automatyczny przejmuje kontrolę w danej kwestii, a następnie tworzy wzorzec żeby jak najszybciej zakończyć cierpienie i stres oraz uniknąć go w przyszłości. Jeśli sobie z czymś już nie radzę lub miało miejsce traumatyczne wydarzenie i na daną chwilę nie mam żadnego rozwiązania dla tego problemu, a granica stresu zostaje przekroczona (przepalenie bezpieczników), to mózg uznaje – „ok, koniec z tym, nie jestem w stanie znaleźć teraz rozwiązania dla tej sytuacji, a stres jest zbyt duży i zagraża mojej egzystencji. Wykorzystam znane mi programy i sposoby (programy biologiczne, wzorce, wspomnienia przodków), żeby go póki co rozwiązać, a jeśli w przyszłości będę w stanie sobie z tym poradzić, to wtedy do tego wrócimy. Na razie jednak zepchnę to wspomnienie do podświadomości i zapomnę o całym wydarzeniu.” (nawet w fazie aktywnej miejscowo degradują się komórki mózgu, neurony żeby usunąć to wydarzenie i wspomnienie z pamięci). Mózg tworzy wzorzec (np. nigdy już nikogo nie pokocham) lub chorobę (np. nowotwór) żeby unikać tego cierpienia i nie wracać do niego, bo… bycie w stresie czy lęku zużywa bardzo dużo energii, a na to biologia sobie nie pozwala, ponieważ energię trzeba poświęcać na istotniejsze sprawy jak życie, rozmnażanie, zdobywanie jedzenia itd. Będąc w nieustannym stresie jesteśmy biologicznie bezużyteczni, ponieważ nie jesteśmy w stanie pełnić najbardziej podstawowych funkcji (jeść, spać, rozmnażać się, ewoluować). Kiedy pojawia się konflikt, to po „przepaleniu bezpieczników” stery przejmuje podświadomość (wzorzec/choroba) żeby uniknąć tego cierpienia i ciągłego utrzymywania organizmu w stresie. Sytuacja staje się nieistotna – budzimy się rano i stres niby zniknął, ale tylko pozornie, ponieważ został zepchnięty do podświadomości. Jest to najlepsze rozwiązanie na daną chwilę. Mam chorobę lub negatywny wzorzec czy przekonanie, ale… ŻYJĘ!

Czarna dziura

Proces ten wygląda tak, jakby cząstka naszej świadomości została usunięta, wyrwana z ciała energetycznego, a w tym miejscu pojawia się… czarna dziura, pustka. Kiedy tylko się do niej zbliżymy swoją świadomością (zaczynam wracać do tych wspomnień, trafiamy na podobne sytuacje w życiu) pojawiają się emocjonalne reakcje obronne, lęki, obawy, stres, nerwy, napięcie, złość, gniew, rozpacz. Generalnie im bliżej czarnej dziury, tym straszniej. Dlatego też w tym miejscu pojawia się wzorzec (lub fizycznie np guz czy choroba) żeby się tym nie zajmować, nie marnować na to energii. Mózg automatyczny (podświadomość) daje Ci coś na zasadzie – „nie radzisz sobie, to masz tu łatkę, która będzie Cię chronić.”. Jakoś z tym tematem jednak trzeba żyć, a najłatwiej jest go unikać. Nikt nie chce wracać do cierpienia, traum, trudnych emocji i dlatego ludzie żyją sobie z takimi czarnymi dziurami w ciele. Czarna dziura jednak chłonie wszystko, co się do niej zbliża (jak to czarna dziura 😉 ). To jest właśnie to uczucie ssania, braku, że „muszę coś sobie lub komuś udowodnić”, „muszę dostać miłość, uwagę, aprobatę żeby ŻYĆ”, a żeby żyć naprawdę, trzeba się od tej czarnej dziury uwolnić. Przejść przez warstwy trudnych emocji i uczuć, przedrzeć się przez nie, aż dojdzie się do samej czarnej dziury. Kiedy się już do niej dojdzie, wtedy należy zrobić coś, czego się tak panicznie boi. Zrobić ten jeden mały krok ku otchłani i w nią… wpaść. Spadać i spadać, poddać się, aż w końcu pojawi się spokój, cisza. Czarna dziura przestaje być taka straszna, kiedy się poddam, ponieważ nic mi się już nie może stać, zaczynam ją tylko obserwować i poznawać od nowa, a kiedy opadnie panika i pojawi się spokój, wówczas rozwiązanie problemu samo się pokazuje. Trzeba tylko zebrać się na odwagę i zrobić ten jeden, mały, ale trudny krok. Kiedy wpadnie się w tą swoją czarną dziurę swoją świadomością, wpada się do miejsca, gdzie nie ma nic, nie ma życia, nie ma światła, energii.

Spokojnie…

Nikt nam tego nie odebrał, nie ma kogo winić ani na kogo się złościć. Tak naprawdę to właśnie my tą cząstkę świadomości sami usunęliśmy, bo nie było doświadczenia, wiedzy, świadomości żeby sobie z tą trudną sytuacją poradzić, żeby znaleźć rozwiązanie. Po latach wracamy do naszej czarnej dziury swoją świadomością, więc wypełniamy ją swoją energią. Wypełniamy to miejsce, które wcześniej było puste. Dosłownie wypełniamy swoim światłem, świadomością swoją czarną dziurę, bo w końcu jesteśmy światłem, prawda? 😉

I to jest właśnie moment przebudzenia, uwolnienia, kiedy dosłownie wypełniam swoim światłem pustkę w sobie. Odnajduję rozwiązanie w sobie i tą wartość, której tak szaleńczo poszukiwałem na zewnątrz, a ona we mnie przecież cały czas była…

 

Jeśli chcesz sprawdzić to w praktyce, zapraszam na konsultację 🙂

PK

Od kilku lat pracuję metodą Totalnej Biologii. Fascynuje mnie to, jak bardzo jest ona precyzyjna i logiczna oraz jak poprzez zrozumienie przyczyn powstawania chorób i negatywnych wzorców z łatwością można się od nich uwolnić. W tym celu stosuję moją autorską metodę pracy łącząc przede wszystkim Totalną Biologię i Psychogenealogię oraz Medycynę Germańską z EFT, elementami hipnozy, Radykalnego Wybaczania oraz pracy z Wewnętrznym Dzieckiem. Więcej informacji na mój temat w zakładce "o mnie". W celu umówienia się na konsultację, wystarczy wysłać maila na kontakt@totalnabiologia.com.pl

Liczba komentarzy: 9 On Przyczyny konfliktów i chorób – czarna dziura

Dodaj komentarz:

Twój e-mail nie zostanie opublikowany.