Czy myśleliście kiedyś, że możecie nosić w sobie nierozwiązany konflikt swojego dziadka? Czy wiecie, że alergia na jajka może być nierozwiązanym konfliktem Waszej ciotki. Czy słyszeliście o tym, że babcina nadopiekuńczość i wieczne zamartwianie się o bliskich może przyczyniać się do „genetycznych predyspozycji do raka piersi”? Od dawna wiadomo, że stres wywołuje choroby, ale czy wiecie o tym, że problemy naszych przodków mają na nas większy wpływ niż by nam się o wydawało?
Genetyka
Od dawna wiadomo o istnieniu genetyki, która szuka odpowiedzi na pytanie „jak dziedziczymy choroby”, cech charakteru czy predyspozycji. Wiadomo, że dzieci są podobne do swoich rodziców, a jednak często zdarza się tak, że synek bardziej przypomina wujka czy ciotkę, z którymi zbyt często nie przebywa. Jak to się więc dzieje, że w rodzinie potrafi pojawić się dziecko, które z rodzicami nie ma wiele wspólnego i bardziej przypomina przybysza z innej planety niż mamę czy tatę. I nie mówię tu o braku wierności między partnerami, ale o tym, jak nierozwiązane konflikty naszych przodków mogą wpływać na nasze cechy charakteru oraz zdrowie. Wszystkie programy, które w sobie nosimy, pierwotnie miały na celu zapewnienie nam przetrwania, które z czasem po prostu przestają być użyteczne.
Ewolucja
Biologia, jak sama nazwa wskazuje, jest logiczna, więc nic nie pozostaje tutaj dziełem przypadku. Każdy klan, czyli rodzina, dąży do rozwoju, lepszego przystosowywania się do panujących warunków, podnoszenia umiejętności, wydajności, wydolności. Jest to nie kończąca się przygoda, która ma swoje plusy i minusy.
Plus jest taki, że uczymy się nowych rzeczy, ewoluujemy, rozwijamy się, doskonalimy cechy, które kilkaset lat temu nawet nie istniały. Świat idzie do przodu, a my z nim.
Niestety są też minusy. W trakcie tej podróży nie zawsze jest tak kolorowo. Często bywa i tak, że zadanie nas przerasta, nie dajemy rady, kończą się pomysły i energia, a życie dalej rzuca nam kłody pod nogi, my sobie z tym nie radzimy i… tu zaczynają się schody.
Dziedziczenie chorób
Najlepszym opisem będzie przykład Magdy.
Magda urodziła dziecko z neutropenią. Jest to objaw choroby krwi, której efektem jest obniżona odporność organizmu. Każdy spacer czy wyjście z domu grozi infekcją. Po analizie sytuacji rodzinnej wyłonił się schemat powstania tej choroby.
Wszystko zaczęło się od babci Magdy. Kiedy zaszła w ciążę ze swoim mężem, ten zginął w wypadku samochodowym. Babcia Magdy przeżyła załamanie nerwowe, urodziła dziecko, mamę Magdy i kompletnie nie radziła sobie z jej wychowaniem. Mama Magdy dorastając w takim otoczeniu musiała radzić sobie sama. Przez wiele lat ukształtowała u siebie charakter oparty na dominacji, agresji, nadużywaniu siły. Było to idealne rozwiązanie zapewniające jej przeżycie w domu, gdzie nie było wsparcia ani opieki. Musiała być twarda i radzić sobie ze wszystkim sama, bo nie mogła liczyć na matkę (babcię Magdy). Kiedy w dorosłym życiu zaszła w ciążę i urodziła Magdę, nie miała ona korzystnych wzorców z domu. Nie chciała zaniedbywać dziecka i chciała żeby córka „wyszła na ludzi”, a życie pokazało jej, że „żeby sobie radzić, trzeba być twardym, więc moja córka też musi być twarda jak ja”. Matka Magdy była dominującą osobą i prowadziła dom przepełniony agresją, przemocą i kompletnym brakiem czułości i bliskości. Każda próba sprzeciwu wiązała się z biciem, krzykiem i awanturami. Magda przez wiele lat wykształciła w sobie przekonanie, że „jeśli chcę przeżyć, to nie mogę się bronić”. Żyła w przekonaniu, że nie można się stawiać, bo zawsze źle się to kończy – kolejny program zapewniający przetrwanie. W tym przekonaniu urodziła córkę, która odziedziczyła po mamie ten program. Urodziła się w przekonaniu „jeśli chcę przeżyć, to nie mogę się bronić”, a idealnym rozwiązaniem dla tego przekonania jest… neutropenia, czyli brak odporności organizmu, osłabienie systemu immunologicznego, którego zadaniem w naszym ciele jest właśnie ochrona organizmu przed ciałami obcymi.
Jeśli konflikt w tej rodzinie nie zostałby rozwiązany, to kolejne pokolenia rodziłyby się z predyspozycją do neutropenii. Rozwiązanie konfliktu przez zrozumienie tej historii, uwolnienie nagromadzonych emocji i wzorców umożliwia całkowite wyzdrowienie, ponieważ schemat i wzorzec nie jest już potrzebny. Mózg automatyczny nie będzie podtrzymywał choroby, czyli programu, który nie ma racji bytu. Każda choroba ma swoje przyczyny, każdy wzorzec i przekonanie skądś się bierze. Najważniejsze jest dotarcie do momentu w naszym życiu, w którym przyjęliśmy to obce przekonanie czy wzorzec jako nasz i uwolnienie się od nich, aby móc cieszyć się zdrowiem i szczęściem 🙂
Zapraszam do przeczytania drugiej części artykułu.
Jeśli chcesz lepiej zrozumieć temat na własnym przykładzie lub dostrzegasz konflikty w swojej rodzinie, które chciałbyś rozwiązać, to zapraszam na konsultację indywidualną.
PK
Liczba komentarzy: 7 On Jak dziedziczymy choroby cz. 1
Siostry syn ma ataksję. Siostra miała badania genetyczne jak i ja zresztą.ona jest nosicielem uszkodzonego genu który z uszkodzonym genem ojca chlopaca daje ta chorobe. I jak teraz szukac?
Zacząłbym poszukiwania od życia ojca i jego relacji z rodzicami. Można szukać sytuacji, w których lepiej nie ruszać się z miejsca, lęku przed zgubieniem się. Druga kwestia – może mieć to związek z alkoholizmem, piciem alkoholu – brak równowagi w stanie upojenia.
Moj syn ma chorobe genetyczna( ataksja mozdzkowa) Moj ojciec, byly maz sa alkoholikami. Choroba syna charakteryzuje sie brakiem koordynacji i równowagi…cos w tym jest. Ja tez nosze zmutowany gen
Witam serdecznie. Mam kłopot z policzeniem mojej liczby i lini gdyż mam 4 braci przyrodnich (2 od mamy strony i 2od taty strony) i 1 brata rodzonego z całej 6 ja jestem najmłodsza. Proszę o pomoc.
Zawsze zadaj sobie pytanie – którym dzieckiem danego rodzica jestem. Jeśli mama przede mną miała 2 dzieci z pierwszym mężem, a potem mnie z tatą, to jestem jej 3 dzieckiem.
Jeśli mama i tata mieli po 2 dzieci w poprzednich związkach, a potem razem Twojego brata, a następnie Ciebie, to jesteś 6 dla mamy i taty. Pod warunkiem, że nie było wcześniej aborcji albo poronień.
A jak jest z nienarodzonymi bliźniakami? Jak nie było aborcji, poronienia, tylko naturalne wchlonięcie bliźniaka na wczesnym etapie ciąży, to uwzględnia się jego istnienie w liczeniu kolejności urodzenia czy nie? Serdecznie pozdrawiam, bardzo ciekawe artykuły 🙂
Tak, każda ciąża się liczy, nawet kilkudniowa. Dlatego tak trudne jest czasami ustalenie prawdziwej liczby narodzeniowej. Trzeba patrzeć też po innych danych jak np podobieństwa do konkretnych przodków. W wielu przypadkach dotarcie do prawdziwej liczby może być niemożliwe albo bardzo trudne, jak w podanym przez Panią przykładzie.